Get all 4 Jarun releases available on Bandcamp and save 25%.
Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality downloads of Rok spokojnego słońca, Sporysz, Pod niebem utkanym z popiołu, and Wziemiozstąpienie.
1. |
Sporysz
08:18
|
|||
Sporysz
Siej!
W odmęty ziemi sypnij senne ziarna
Niech się nasycą prochami umarłych
Niech piją ciemnych wód zwodnicze szepty
Z nabrzmiałych śmiercią czarnych skib bezczasu
Patrz!
Jak się ku światłu pędy rwą zielone
Jak się w ich żyłach rozlewa trucizna
Jak wokół łodyg wije wonny obłęd
Jak się krwią słońca napełniają kłosy
Śnij!
I pośród nocy najczarniejszych westchnień
Gdy w krew wnikają księżyca korzenie
Zatrzymaj oddech, ucisz serca bicie
Czekaj aż przyjdzie czas cichego żniwa
I koś!
Niech się pokotem kładą łany myśli
Niechaj padają pośród słońc szelestu
I wrzuć je w ogień niech sczezną w nicości
Niech się przebudzą otchłanie szaleństwa
A gdy już krzyk się zamieni w popioły
Zmieszaj je z łzami i krwią z żył otwartych
I podaj światu w ostatniej wieczerzy
A potem odejdź otulony w spokój
I idź samotnie
Nie patrząc za siebie
Bo tam się pleni
Zielone szaleństwo
I wędruj w ciszy
Pod stygnącym słońcem
Bo tam za tobą
Tylko świat i plewy
|
||||
2. |
Powidoki
07:52
|
|||
Powidoki
Spojrzałem w otchłań zimy
I wzrok jej spoczął na mnie
I odblask słońc lodowych
Srebrne rozpalił pieśni
W zamkniętych oczu przestrzeń
I pod powieki czasu
Ogień się wdarł i drzewa
I zastygł świat wiecznością
Ziemi ustało tętno
I ucichł lasu oddech
I wsiąka w śniegi czasu
Krew słońca zmierzchem ścięta
Mgławice czarnych skrzydeł
Gawronów mleczna droga
Jak wstęga w szarość niebios
Rzucona wiatru tchnieniem
I rwie się z ziemi gwiazda
Zielonym czubkiem jodły
Do słońc, co karmią ciszą
Do serc rażonych smutkiem
W źrenicach powidoki
Zim, co tak wiele przeszło
Lecz każdy płatek śniegu
Wciąż widzę po raz pierwszy…
|
||||
3. |
Jesień wieczności
05:22
|
|||
Jesień wieczności
Rozszczepiło się światło
Ogień i wiatru szepty
I pod kopułą świtu
Powietrze jak westchnienie
I coraz niższe niebo
I coraz krótszy sen
Rozsypały się myśli
Kruche jak martwe liście
I blask nad horyzontem
Wyblakły jak modlitwa
I coraz cichsze pieśni
I coraz dalszy brzeg
Rozstąpiły się góry
Przecięte wiatru strugą
I ból się w popiół rozwiał
Jak krwi jesiennej rdza
I życie coraz dalej
I coraz bliższy lęk
Piorunem łza zastygła
I zaśpiewały drzewa
A słowa jak niepamięć
Jak skamieniałe mgły
I wieczność coraz krótsza
I coraz dłuższa śmierć
|
||||
4. |
Wichry
06:11
|
|||
Wichry
Westchnęło zmierzchem niebo
Pękły srebrzyste tamy
I runął wichru potok
Splątany oddech pustki
I zapadł między dęby
Wplótł się w konary mroku
I głowę mi omotał
I rozkołysał sny
I ciszę wtłoczył w serce
Żałobnych liści wirem
I pieśni na nich wyrył
Nabiegłe krwią jesieni
I w oczy sypnął srebrem
Oślepił nocy łkaniem
Zamiecią gwiazd samotnych
Zdmuchniętych z firmamentu
Jak teraz mam powrócić
Gdy znikły świata strony
Twarz muska mroku skrzydło
A może to śnieg pierwszy?
Jak siebie nie zatracić
Gdy ogniem jesień szepcze
Na skroniach moich składa
Koronę nocnych pieśni
Jak jednym z was pozostać
I świata się nie wyrzec
Gdy serce wichrów pełne
I bogom waszym równe…
|
||||
5. |
||||
Sny jak ziemia, sny jak rzeka
Znów w ogień zapatrzony
Znów spalam świat by zasnąć
Przeliczam gwiazd kamienie
Oczy przesłaniam światłem
I znów zastyga wieczór
Rozpaczą kończy lato
I znów drapieżne niebo
Przeczucia wsącza w oddech
I wiem, że w mrok odejdę
Gdy przyjdzie zmierzch kolejny
Rozpłynę w lipy cieniu
W powietrzu złota pełnym
W makowych snach bezdźwięcznych
Co kurzem pól wirują
W widmowych ciem trzepocie
Jak serce rozedrganych
W żółtych wrotyczu słońcach
Gdzie miód i ból i gorycz
Gdzie jeszcze tli się cisza
Wspomnieniem samotności
W snach, co jak rzeka płyną
Przez cichych traw przestrzenie
W snach, co jak ziemia milczą
Gdy dłonie w niej zanurzam
I chyba jednak śpię już
Bo znowu widzę ciebie
Lecz nie wiem, czy to sen mój
Czy śnię się śmierci swojej
|
||||
6. |
Malowany ogień
09:07
|
|||
Malowany ogień
Gdzie szukać słów uśpionych, gdy ognie już pogasły
Gdy deszcz już zstąpił z nieba na czarnych chmur rydwanie
Wyrzekłem jedno słowo i odtąd będę milczał
I w dłoniach twarz ukryję, by wieczność znów przeczekać
Znów świt i znowu jesień i znowu serce puste
Po niebie ciągną klucze wyblakłych dawno wzruszeń
I tylko cisza płynie w zastygłym w ból powietrzu
I tylko oddech stygnie wplątany w mgieł odmęty
Na czarnych snów powierzchni płoną okręty liści
W ostatnią niosą podróż wyblakłych tęsknot cienie
To, czego znać nie chciałem, kim zostać nie zdążyłem
I drzewa, zawsze drzewa, wyrosłe w pyle serca
Chciałbym je namalować nim znowu w mit odpłyną
Nim w iskrach gwiazd ulecą ku bezruchowi nieba
Pożogę w sercu wyryć, na skroniach znak wypalić
I słowo wyrzec drugie, świat ogniem wymalować
Ogniem jak ziemia czarnym, jak noce z gwiazd wyzute
Zielonym jodeł szumem i liści samotnością
I białym jak sen ziemi uśpionej mrozu szeptem
Czerwienią krwi płonącym, trzeszczącym w żył korzeniach...
|
Streaming and Download help
Jarun recommends:
If you like Jarun, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp